Sznurek w czasach wiktoriańskich był towarem deficytowym, a że po ulicach krążyło wielu chcących zakupić ów sznurek podchmielonych natarczywych rolników, toteż zobowiązano samotne kobiety do noszenia takich materiałów przy sobie. Kiedy jakiś upierdliwy rolnik namolnie miałby chcieć zaciągnąć do łóżka - kobieta wręczałby mu sznurek od snopowiązałki i był już spokój. Żeń-szeń miał służyć jednak na pobudzenie przyrodzenia mężczyzny, który napatoczył się samotnej kobiecie, która z miłą chęcią chciałaby się w szybki sposób zapoznać z przechodniem. Takim to starodawnym sposobem także i ja postanowiłam napatoczyć się jakiemuś kochasiowi. Z tego też względu zaczęłam swą wędrówkę w londyńskim metrze. Nagle odwróciłam się i postanowiłam zagrać rolę polskiej dziennikarki, która poszukuje wysportowanego, mężnego Polaka, który w Londynie zarabia na podwiązki i damskie łaszki wieczorem chętnie zakładanymi do knajpy...